o sytuacji kobiet w polsce i feminizmie

O sytuacji kobiet w Polsce i feminizmie

Regenbogenfabrik. Znane – i można nawet powiedzieć – kultowe miejsce spotkań na berlińskim Kreuzbergu. 6 marca wieczorem odbyło się tam niezwykłe spotkanie, którego celem było przybliżenie niemieckim kobietom atmosfery, która obecnie towarzyszy w Polsce zagadnieniom związanym z feminizmem i prawami kobiet. Swoimi refleksjami i wiedzą na ten temat podzieliły się Ewa Maria Slaska, mieszkająca od ponad trzydziestu lat w Berlinie autorka i dziennikarka, oraz Inga Iwasiów – pisarka, krytyczka literacka, literaturoznawczyni, profesorka pracująca na Uniwersytecie Szczecińskim.

Już sam wystrój pomieszczania, w którym odbywało się spotkanie, był niezwykle symboliczny. Ściany udekorowane zostały transparentami znanej artystki i aktywistki, Anny Krenz. Berlinianka wystawiała swoje prace w wielu miejscach w Polsce i Niemczech. Stały się one również nieodłącznym elementem protestów kobiet. Na jasnej, firanowej tkaninie, która w dolnej części malowana jest na kolor czerwony, widnieją takie hasła, jak: MOJE CIAŁO, albo MEIN KöRPER – MEINE WAHL ( Moje ciało – mój wybór). Całości dopełniały ufundowane przez Esther Schulz – Goldstein czarne parasolki z hasłami nawołującymi do szanowania, respektowania praw kobiet. Organizatorki – członkinie stowarzyszenia Städtepartner Stettin e.V – zadbały także o poczęstunek dla prelegentek i widowni. Na szwedzkim stole pojawiły się specjały kuchni orientalnej. Za rozmówczyniami, w tle, wyświetlano slajdy, ukazujące bieżące wątki związane z problematyką kobiecą.
Czy dziś można jeszcze rzeczowo, spokojnie i merytorycznie rozmawiać na temat feminizmu, aborcji i kwestii politycznych? Czy da się w tym zakresie powiedzieć coś niebanalnego? Spotkanie na Kreuzbergu udowadnia, że tak. Na pewno o wysokim poziomie dyskursu zadecydowały klasa, zaangażowanie i kompetencje obu prelegentek. Do tego zauważyć można, niemal symboliczny wymiar spotkania podkreślony faktem, że rozmowę prowadziła kobieta mieszkająca na Pograniczu polsko-niemieckim a pisarki pochodzą ze Szczecina i Berlina. Dzięki temu nastąpiła międzypokoleniowa i obszarowa wymiana kobiecej energii i doświadczeń.

Już pierwszy moduł spotkania, dotyczący współczesnego pojmowania feminizmu, wydał się zgromadzonym na widowni niezwykły i inspirujący. Okazało się bowiem, że dziś, dużo trudniej niż w przeszłości, przychodzi nam zdefiniowanie tego słowa. Szczerze mówiąc – nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie – zawahała się Inga Iwasiów. – Należę do pokolenia feministek – weteranek. Zaangażowałam się już trzydzieści lat temu w ruch feministyczny. Ale wtedy kwestie związane były z dążeniem do równouprawnienia, świadomością języka, którym posługujemy się, mówiąc o kobietach. Dzisiaj feminizm jest bardziej wielowątkowy, pojawiają się nowe problemy, czasem trudne do zdiagnozowania, które przed feminizmem piętrzą kolejne zadania. Próbujemy ustalić, dlaczego feminizm ma tylu wrogów i prześmiewców. Bo się go boją podporządkowane kobiety i zalęknieni mężczyźni – stwierdza Iwasiów. – W innym przypadku osiągnięcia wypracowane przez ten ruch powinny być traktowane jako dobrodziejstwo współczesnej cywilizacji. Zgadzam się z panią profesor – dodaje Ewa Maria Slaska. – Feminizmu nie lubią ci, którzy zakładają, że mogą coś stracić, w wyniku pozyskania pełni praw przez kobiety. Dla obu pisarek wzorem feministycznych postaw były ich mamy i babki, które żyły odważnie i świadomie, jednocześnie nie zdając sobie sprawy, że ich życiowe postawy budują moralnie i emocjonalnie kolejne pokolenie kobiet. Jeśli chodzi o wpływ feminizmu na bohaterki wykreowane we własnych publikacjach, Inga Iwasiów stwierdza: Każda z nich ma jakieś moje cechy i w tym zakresie są one feministkami. Piszę o kobietach, które świadomie odrzucają odgórnie narzucane im role. Nie muszą być matkami czy szczęśliwymi oblubienicami. To mogą być alkoholiczki, postacie prowadzące bardzo intensywne życie seksualne, bohaterki, które żyją uwzględniając swoje osobnicze potrzeby a nie wypełniając powinności względem świata.

Kolejny moduł dyskusji dotyczy kwestii politycznych i związanych z tematem aborcji. Ewa Maria Slaska przedłożyła wykładnię niemieckiego prawa w tym zakresie i prelegentki doszły do wniosku, że ustawy – polska i niemiecka – w teorii nie różnią się znacząco. Ale ta „niewielka różnica” w praktyce umożliwia Niemkom dokonanie aborcji po konsultacjach psychologicznych i medycznych, a życie Polek zamienia w udrękę, przyzwalając na aborcję tylko w przypadku skrajnych zagrożeń, a nawet wtedy ekstremalnie ją obwarowując zakazami. Wiele czasu w dyskusji prelegentki poświęciły problemom realizacji i egzekwowania praw pacjentek i obowiązków lekarzy w tym zakresie. Nadużywanie klauzuli sumienia, świadome wprowadzanie kobiet w błąd podczas badań prenatalnych, przedłużające się w nieskończoność procedury, uniemożliwiające ostatecznie skorzystanie z prawa do aborcji, nawet w prawnie dozwolonych przypadkach – to najczęstsze zarzuty pod adresem respektowania praw reprodukcyjnych w Polsce. Obok tych kwestii rozmówczynie zwróciły uwagę na utrudniony dostęp do antykoncepcji i brak edukacji seksualnej a także cenzurę publikacji szkolnych na ten temat. Informacje te zbulwersowały przede wszystkim niemieckie kobiety siedzące na widowni. To się dzieje w kraju europejskim w XXI? Przecież to jest niedorzeczne, gorzej niż w średniowieczu – dało się słyszeć z wielu miejsc na sali.

Ostatnimi kwestiami, nad którymi pochyliły się prelegentki, były zagadnienia związane z językiem i środkami wyrazu, które byłyby przekonujące dla większości opinii publicznej. Podchodzę z wyrozumiałością do hasła: Aborcja jest OK – mówi Iwasiów. – Traktuję je jako przeciwwagę do nazywania zabiegu aborcji morderstwem. Radykalizacja poglądów i języka po jednej stronie, prowadzi do zaostrzenia środków wyrazu po drugiej. To naturalne, że nie wystarczające wydają się wtedy neutralne, grzeczne slogany. Ale jednocześnie przyznaję – nie wiem, czy strategia jest odpowiednia. Tracimy wtedy, wyłączając niejako z dyskusji, kobiety środka, o umiarkowanych poglądach. A tych jest zdecydowanie najwięcej.

Pisarki stwierdziły, że niepokoi je akcyjność działań, zamiast długofalowej pracy nad zmianą stereotypów i codziennego edukowania kobiet w kwestiach przysługujących im praw. I ciągle ważne jest to, żebyśmy wzmacniały się wzajemnie, wspierały, bo tylko zgodne i solidarne działanie w imię respektowania naszych praw służy sprawie. Zasadne jest uświadomienie kobietom, że feminizm nie jest zarezerwowany tylko dla elit – intelektualistek, artystek – lecz ma służyć wszystkim, pochylać się nad każdą kobietą bez względu na jej status społeczny, pozycję zawodową czy wykształcenie.

Tekst: Monika Lesner, Zdjęcia: Edyta Gontarski


Opublikowano

w

przez

Tagi: